Wydobycie diamentów z drugiego co do wielkości złoża na świecie w Bieszczadach prawdopodobnie nieopłacalne
Odkryte niedawno w dolinie Hoczewki największe po kopalni Kimberley w Afryce Południowej złoże diamentów, przypuszczalnie nie będzie eksploatowane; w każdym razie do czasu, aż specjalnie powołany zespół ekspertów nie stwierdzi, czy przypadkiem nie natrafiono tam na żyłę tranu.
Największe diamenty świata:
1. Cullinan, 2. Regent, 3. Gwiazda Sierra Leone, 4. Excelsior,
5. Gwiazda Baligrodu. 6. Golden Jublee, 7. Koh-i-noor, 8. Hope. |
Kiedy znaleziony przez dzieci pod Baligrodem diament o masie ponad 800 karatów przejęła sejmowa Komisja Finansów Publicznych i Pewnego Banku Szwajcarskiego, wydawało się, że rozpoczęcie wydobycia jest tylko kwestią czasu.
Kamień zaginął jednak w niewytłumaczalny sposób. Ostatni raz widziano go w agrafie kapelusza przewodniczącego komisji, który zarzekał się wprawdzie, że dostał go od szefa De Beers wraz z krawatem, ale znikł nim padło następne pytanie.
Komisja uznała, że przystąpienie do eksploatacji złoża mocno by nadwątliło niewątpliwą urodę Bieszczadzkiego Parku Krajobrazowego, szczególnie w tych miejscach, gdzie trudno wjechać sześciokołowym quadem, nie mówiąc o kosztach wydobycia znacznie przewyższających cenę licencji na odwierty poszukiwawcze gazu łupkowego.
W efekcie wyszło, że bardziej opłaca się czekać aż dzieci znajdą następny kamień, choćby to miało potrwać tyle czasu, ile potrzeba na powstanie samego złoża.
Zresztą tereny te obiecano już rosyjskiej spółce Alrosa, która zamierza tam postawić lunapark z porządnym rollercoasterem i beczką śmiechu, a w przyszłości, kto wie, z głębokim tunelem strachu stylizowanym na kopalnię diamentów.
|