Rozmówki czesko-czeskie
bestsellerem w Pradze
Dziewiętnaście lat po rozpadzie Czechosłowacji wciąż jeszcze nie pojawiły się w sprzedaży rozmówki czesko-słowackie, ani słowacko-czeskie”, donosi praski tygodnik „Ludove Machloviny”.
Według pisma, Słowak próbujący porozumieć się z Czechem w dalszym ciągu musi korzystać z rozmówek słowacko-żydowskich, żydowsko-masońskich, masońsko-czeskich i czesko-czeskich. Taki sposób komunikacji, niestety, często prowadzi do przekłamań będących wynikiem niezbyt precyzyjnych tłumaczeń i do zbytniego zaangażowania się w kwestie bankowości i światopoglądu.
Dobrym tego przykładem jest Słowak Libor Chovan, który zgubiwszy się na dworcu kolejowym w Pradze, z powodu językowych nieporozumień oddał bilet do przechowalni bagażu, rozwiązał sznurowadło zamiast zawiązać i zamiast do fryzjera wszedł do koszernej toalety, gdzie zamiast papieru toaletowego dostał zapalenia ucha.
„Wrzeszczałam za nim w pięciu językach unijnych, żeby wziął papier”, relacjonowała zdarzenie czeszka klozetowa, Hana Veckova. „A on nic. Udawał głuchego, bo co chwilę przykładał rękę do ucha. Popukałam się w czoło. Wtedy on wyjął chusteczkę, poślinił i wytarł na moim czole miejsce, które wskazywałam. Szybko więc popukałam w jego obecności we wszystkie lustra i pisuary”, opowiadała Veckowa.
|