Pustelnik przyłapany w towarzystwie

Ojciec Barnaba, eremita z klasztoru Kamerdynów, złamał śluby zakonne i opuścił swoją pustelnię na dwa dni. Regulamin zakonu dopuszcza jedynie jednodniową absencję, w czasie której samotnik może być wśród ludzi tylko w obecności swojego adwokata.

„Nawet krótki okres przebywania w towarzystwie może negatywnie odbić się na karierze mojego klienta”, mówił jego prawnik. „Ludzie by go popsuli, namówili do seksu i zbierania kart telefonicznych. Dlatego zwykle nad tym czuwam. Jednak w tym przypadku o niczym nie wiedziałem”.

Barnaba nie ukrywa, że podobają mu się karty telefoniczne, ale jeśli chodzi o seks, to dopuszcza jedynie silniejszy uścisk dłoni. „Jednak wcale nie dlatego opuściłem pustelnię, by się z kimś mocno ściskać. Ani żeby wymieniać się kartami”, rozpoczął swoją opowieść eremita.

„Wieloletnie odcięcie od świata dało mi sporo czasu na zajrzenie we własne wnętrze. W największą głębię swojego „ja”, co z czasem powodowało nieobliczalne zachowania przypominające podskoki. W pewnym momencie stwierdziłem, że moje życie duchowe sprowadza się do fikania koziołków. Ilekroć chciałem uklęknąć, wycinałem hołubca. Wszystkie moje mistyczne doznania zawierały co najmniej podwójne pas. Najkrótsza kontemplacja miała rozbudowaną formę choreograficzną. Do diabła, nie mogłem przecież medytować, jednocześnie stepując!”, ciągnął ojciec, wznosząc oczy do nieba.

Ojciec Barnaba w akcji.

„Lepiej przemilczę, jakim krokiem kończyłem każdą modlitwę. No i jakim zaczynałem. Psalm dwudziesty czwarty jakoś tak zawsze kojarzył mi się z melodią kankana. Trudno było to wszystko uznać za łączenie się duszy z absolutem. Czułem wzrastającą duchową pustkę, ale… byłem coraz lepszy! Jakże ja uwielbiałem te obertasy, prysiudy i paso doble! Te łamańce i piruety po każdym amen. Tylko to pas de deux… tu był problem, tego się nie da wykonać samemu. Cóż było począć…”

Pustelnik został przyłapany w towarzystwie tancerki Luizy Zacharskiej, w garderobie w czasie przygotowań do konkursu tanecznego.

„Ojciec Barnaba zwrócił się do mnie z propozycją wspólnego wykonania pas de deux”, powiedziała Luiza. „Rozumiałam go. Tę figurę można wykonać jedynie w duecie. Muszę powiedzieć, że dotąd nie spotkałam tak wspaniałego tancerza. Gdy tańczyliśmy na próbie, miałam wrażenie, że płynę w powietrzu. To było jak hymn na cześć boga tańca. Nigdy wcześniej nie przeżyłam czegoś takiego”.

 

 
 
   

Pustelnik przyłapany w towarzystwie
 
Linoskoczek nie wie, jak zejść z liny
 
Hipnotyzer uśpił materac
Mężczyzna uczulony na leki przeciwalergiczne


 

 

 
redakcja kontakt © Copyright Nowy Pompon. All rights reserved.